Dzięki współpracy z firmą redcoon.pl w tym miesiącu mam przyjemność używać takiego oto rozdrabniacza jak na zdjęciu poniżej.
Na pierwszy ogień testowałam go jako pomocnika przy przygotowywaniu Ljutenicy. Co mogę o nim bliżej powiedzieć, a więc bardzo spodobało mi się to, że posiada on szklaną misę w której mieści się litr np zmiksowanego soku. Ostrze jak na zdjęciu obok
zrobione jest ze stali nierdzewnej i jest uwierzcie bardzo ostre (tnie nawet palce). Silniczek miksujący zakładamy na specjalną plastikową pokrywkę. I tutaj niestety jest wada urządzenia, gdyż założony silniczek nie ma żadnej blokady, tylko luźno przylega. Trzeba dobrze go ustawiać, aby miksować, ale da się z tym żyć. W zestawie również dołączono szczelną pokrywkę, jakby ktoś chciał zachować na dłużej rozdrobnioną potrawę i plastikowy nożyk dzięki któremu wyjmiemy z miski gotowy produkt. Rozdrabniacz jest bardzo zgrabny, zajmuje niewiele miejsca i jest w ładnym czarnym kolorze. W dalszej części postu możecie zobaczyć filmiki na których rozdrabniacz jest w akcji. Jeśli bylibyście nim zainteresowani to znajdziecie go na tej stronie, ja gorąco Wam polecam zwłaszcza, że cena bardzo przystępna i urządzenie to ma duży plus w stosunku do zwykłych blenderów, gdyż dzięki pokrywce nic nam nie chlapie po meblach i jest bardzo prosty w umyciu. Dzięki wyjmowanemu nożowi wystarczy go opłukać i resztki jedzenia nigdzie nie pozostają w zakamarkach jak to bywa przy tanich blenderach.
A teraz kilka słów o Ljutenicy. Jest to przysmak pochodzący z Bułgarii i składa się głównie z papryki, bakłażanów i pomidorów. Dość ważną rolę w tym sosie odgrywa przyprawa czubrica czyli cząber górski, która jest charakterystyczna dla kuchni bułgarskiej. My Ljutenice podobnie jak Ajwar używamy jako dodatek do kanapek z serem i wędliną, ale równie dobrze spisuje się jako sos do pizzy.
SKŁADNIKI :
- 1,2 kg papryki czerwonej i zółtej
- 2 ostre papryczki
- 2 małe bakłażany (około 700 g)
- 1 i 1/2 kg pomidorów polnych podłużnych
- 1 duża cebula
- 2 duże ząbki czosnku
- 4 łyżki oleju rzepakowego
- 1 i 1/2 łyżeczki soli
- 3/4 łyżeczki pieprzu
- 1 łyżeczka cząbru górskiego (czubricy)
Pieczemy w 180 stopniach przez około 90 minut, aż skórki się zarumienią, a warzywa będą miękkie.
Gorącą paprykę wkładamy w foliówkę i zawiązujemy, odstawiamy na bok do przestudzenia. Bakłażana wkładamy do drugiej torebki i również zawiązujemy i odstawiamy do ostudzenia. Chłodne warzywa osobno obieramy ze skórek, z papryki zostawiamy sos który wyciekł do torebki w czasie studzenia, z bakłażanów zostawiamy tylko miąższ bez płynu.
Pomidory na czubku delikatnie przecinamy na krzyż i wkładamy do dużej miski. Zagotowujemy dużo wody i wrzątkiem zalewamy pomidory w misce. Po 5 minutach odlewamy wrzątek i zalewamy pomidory lodowatą wodą, następnie obieramy ze skórki i kroimy na mniejsze części.
Tak przygotowane pomidory miksujemy na krem.
Poniżej zdjęcia i film z użycia rozdrabniacza. Miksowanie zajmowało około 30 sekund na jedną partię. Jak widać na filmach można miksować zarówno pulsacyjnie jak i ciągle, ale efekt jest ten sam.
Zmiksowane pomidory przelewamy do garnka i stawiamy na malutkim gazie. Gotujemy na wolnym ogniu przez około 2 godziny, aż jak najwięcej płynu odparuje i zostanie prawie sam miąższ.
Obraną paprykę blendujemy przez kilkadziesiąt sekund. Wszystko zależy jaką konsystencję chcemy osiągnąć, bo można zmiksować na papkę lub równie dobrze pokroić nożem na preferowane kawałki.
Na filmiku widać, że moja papryka delikatnie zblendowana jest na kawałki, ale można dłużej przytrzymać i zrobi się krem.
Tak przygotowaną paprykę wrzucamy do garnka z pomidorami i dusząc wciąż na małym ogniu w ten sam sposób jak papryki miksujemy lub kroimy bakłażany. Również dorzucamy do garnka i dusimy dalej.
Cebulę i czosnek obieramy i kroimy na drobne kawałki.
I tutaj po raz kolejny przetestowałam rozdrabniacz i spisał się znakomicie. Krótkie miksowanie i wyszła prawie kostka. Tylko pojawił się mały problem, a mianowicie jak mało składnika jest włożone do miski to w czasie rozdrabniania osadza się po bokach i nie zbiera wszystkiego dokładnie, ale myślę że przy większej ilości ten problem zniknie.
Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy posiekaną cebulę i czosnek. Podsmażamy do zrumienienia i dodajemy do garnka z pozostałymi warzywami. Wsypujemy teraz sól, pieprz i cząber. Wszystko mieszamy i dusimy przez 5 minut. (Jeśli smak jest mało wyrazisty to można jeszcze doprawić wg własnego uznania).
Do wyparzonych, czystych słoiczków nakładamy gorącą Ljutenicę i szybko natychmiast zakręcamy. Odstawiamy na szafkę, stawiając słoiczki na dekielkach czyli do góry dnem.
Kiedy słoiczki już ostygną, wkładamy do dużego garnka z wyłożonym dnem ściereczką i zalewamy wodą do 2/3 wysokości. Stawiamy na gazie i gotujemy do momentu pojawienia się bąbelków. Następnie wyjmujemy i odstawiamy do wystudzenia. Zimne słoiczki przenosimy w chłodne i ciemne miejsce i możemy spokojnie przechowywać nawet rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za odwiedziny. Miło mi będzie jak podzielisz się ze mną swoją opinią lub wątpliwościami.