SPIS TREŚCI

30 lipca 2013

Łupinki orzeszkowe

Od miesiąca lipca nawiązałam współpracę partnerską ze sklepem Redcoon.pl. Miałam do wyboru jeden sprzęt spośród czterech, a że już od dłuższego czasu strasznie za mną chodziły orzeszki z kremem, więc nad wyborem w zasadzie się nie zastanawiałam, wybrałam Gofrownicę z wymiennymi płytkami. Pierwsze co mnie w niej zachwyciło to cudowny niebieskawy kolor, po prostu prezentuje się świetnie, ale przecież nie to jest ważne. Więc do rzeczy sprzęt ten ma wymienne płytki dzięki którym upieczemy połówki łupinek orzeszków, drugi wariant to 2 gofry i wreszcie płytka do połówek ciasteczek w klimacie zimowym.


Do łatwego użytkowania w komplecie dołączone są dwie ceramiczne płytki, które pomogą nam w zdjęciu i zmianie gorących płytek.


Minusem jest instrukcja, która podaje kilka języków, ale niestety bez polskiego.

Tak bardzo mnie ten orzeszki korciły, że w sobotę poszły na pierwszy ogień. Z braku dużej ilości czasu wybrałam przepis znaleziony u Krysi, lekko go zmodyfikowałam na smak kakaowy. Ciasto na te łupinki to takie gęste naleśnikowe, czas pieczenia powinniśmy dobrać sobie wg tego czy ciastka mają być mocno spieczone czy bardziej miękkie. Blaszki smarowałam olejem tylko za pierwszym razem, później już nie było potrzeby, bo ciasteczka nie przywierały. 
Moja wersja orzeszków miała być napełniona bitą śmietaną, ale gdy poszłam szykować się w gości, mąż pokazał dzieciom jak to ciasta można zamoczyć w Danio. Frajdę miały ogromną i zdziwienie moje było, że synek niejadek zjadał tak jedno za drugim. Mężowi udało się uwiecznić te beztroskie chwile na zdjęciach. Niestety bita śmietana już była nie potrzebna, więc została schowana do gofrów, ale o nich w drugim poście będzie.
Ogromnym plusem tego opiekacza są wyjmowane płytki, gdyż wystarczy je zdjąć i wsadzić pod wodę. Nie trzeba się zamartwiać, że gdzieś w zakamarki naleci nam woda, a sprzęt się nie domyje.


SKŁADNIKI:
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1 łyżka kakao
  • 2 łyżki cukru
  • 1 jajko
  • 1/2 szklanki mleka
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
 Wszystkie składniki zmiksować za pomocą miksera i odstawić na około 30 minut, aby odpoczęło. 

Opiekacz nagrzewamy z włożonymi płytkami do orzeszków (możemy również z tego ciasta upiec te zimowe motywy). Delikatnie za pomocą pędzelka smarujemy olejem i wlewamy ciasto do około 2/3 pojemności każdego ciasteczka i zamykamy. Pieczemy około 5 minut (w zależności jaki efekt wypieczenia chcemy uzyskać). 

Łupinki najlepiej jeść świeże, gdyż im dłużej leżą tym bardziej wysychają. Możemy je napełnić ulubionym kremem, bitą śmietaną lub wg własnej fantazji.

U mnie zjedzone maczane i napełniane serkiem Danio.




23 lipca 2013

Malinowa Rozkosz

Pewnie porażki w kuchni każdemu się zdarzają, ja miałam taką w sobotę. Postanowiłam zrobić sernik z przepisu podanego przez koleżankę na facebooku, miał być na zimno na bazie białej czekolady, serka mascarpone i bitej śmietany. I co jedyne wyjście to nakładać go do kubka i jeść łyżką bo się rozpływa. Zła byłam strasznie, nie wiem czy problem był przepisie czy gorszym dniu, które mają kobiety. Choć bardziej skłaniam się do pierwszej opcji, gdyż robiłam wszystko tak jak napisane, pomijając fakt, ze sama wcześniej wytknęłam błąd, że ma być sernik a nie podała w składnikach sera. Więc bardzo prawdopodobne, że jeszcze czegoś brakowało, bo chętnych którzy mieli zrobić to ciasto było bardzo dużo i od kwietnia nikt się nie pochwalił, więc może nie byłam osamotniona w klęsce. No, ale cóż przyszła niedziela i jak tu bez ciasta jak mieli przyjść goście. Zerwałam malin tyle ile znalazłam na krzaczkach i na bazie kisielu zrobiłam krem, wierzch dodatkowo wzbogaciłam pianką kakaową. Wyszło pysznie. Znikało tak szybko, że do zdjęcia zostały mi tylko 4 kawałki i musiałam się pospieszyć, bo aż szkoda jakbym go nie sfotografowała. 
 Przepis dołączam do akcji Domi "W malinowym chruśniaku III". 


 CIASTO :
  • 6 jajek

19 lipca 2013

Jajka marynowane w czerwonym winie

Na blogu były już jajka marynowane tutaj i tutaj, a dziś takie oto mojej twórczości. Smak zupełnie inny od tamtych, bardziej słodkie. Jajka na zdjęciu poniżej stały w lodówce 2 tygodnie i jak widać tylko zabarwiły się po wierzchu co bardzo mnie się podoba. W środku śnieżnobiałe białko z żółciutkim żółtkiem, a z zewnątrz otulone brązowo-fioletową skorupką. Szczerze nawet nie marzyłam o takim efekcie. Mężowi z tych trzech wersji, które robiłam najbardziej posmakowały właśnie te w winie, ja chyba bardziej skłaniam się do tych w samym occie, ale nie od dziś wiadomo, że każdy ma inne kubki smakowe.


SKŁADNIKI :
  • 10 małych jajek
  • 1/2 szklanki octu 10%
  • 1/4 szklanki cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/2 szklanki czerwonego słodkiego wina
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 zliście laurowe
  • 2 ziarna ziela angielskie
  • 5 ziaren pieprzu czarnego
  • 1 ostra papryczka 
Jajka gotujemy na twardo, następnie zimne powoli obieramy ze skorupek, aby  nie uszkodzić białka i układamy w litrowym słoiku. Między jajka wkładamy przeciętą wzdłuż papryczkę bez ziarenek.
Do garnka wlać ocet i wino, dodać cukier, sól, obrany czosnek, liście laurowe, ziarna ziela angielskiego i pieprzu. Wszystko zagotować.
Gorącą marynatą zalewamy przygotowany wcześniej słoik z jajkami. Zakręcić i odstawić do wystudzenia. Zimny słoik wstawiamy do lodówki na minimum 7 dni, aby przeszły smakami i złapały ładny kolor. W pierwszych 3 dniach co najmniej raz dziennie wstrząsnąć delikatnie słoikiem, aby jajka równo się zabarwiały.



Krewetki w piwie

Dziś przepis na kolejny smakołyk na ciepło. Idealnie sprawdzi się na romantyczną kolację przy świecach. W prostocie siła, szybkie i łatwe wykonanie, a efekt gwarantowany. Wiem, że wiele osób już ze względu na wygląd tego nie zje, ale my uwielbiamy krewetki pod każdą postacią, a tym nie można się oprzeć. Ostatnio koleżankę chciałam przekonać, że nie ma co się ich bać, ale tylko dostałam odpowiedź: "wiesz, że najpierw się je oczami". My mamy troszkę odmienne zdanie, bo bardziej nas kusi smak i unoszący się aromat.


SKŁADNIKI :
  • 250 g krewetek królewskich
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 1/2 pęczka świeżej natki pietruszki
  • 4 ząbki czosnku
  • 100 ml piwa jasnego
  • sól, pieprz
Krewetki czyścimy, po delikatnym rozcięciu na górnej części wyjmujemy z nich ciemne żyłki, zostawiamy ogonki. Układamy na talerzu i skrapiamy cytryną. Odstawiamy na 15 minut.
Na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy małą szczyptę posiekanej natki i szczyptę pieprzu, dorzucamy całe ząbki czosnku razem z łupinką (nie obieramy go). Chwilkę podmażamy, uważając aby czosnek się nie przypalił. Z przygotowanych krewetek odlewamy płyn i wrzucamy je na patelnię. Podsmażamy na średnim ogniu około 2 minut, następnie wlewamy piwo i dodajemy resztę posiekanej natki pietruszki, delikatnie solimy i pieprzymy do smaku. Dusimy na średnim ogniu, aż piwo prawie całkowicie się zredukuje (około 5 minut).




18 lipca 2013

Okoń morski grillowany z cukinią i papryką

Dziś wpis o naszym niedzielnym grillowaniu. Okonia przygotowałam na konkurs "grilluJEMY z Kamis". Specjalnie z rana pojechałam do miasta, aby kupić odpowiednią przyprawę. Rybkę przygotowałam i odstawiłam do lodówki na około 4 godziny, a w tym czasie pojechaliśmy z dzieciakami na jagody do lasu. Brzdące z tatą troszkę pomagali w zbieraniu, a później sobie spacerowali, a ja zbierałam fioletowe kuleczki. Super są takie rodzinne wypady, fajnie że mam takiego męża, który lubi z nami spędzać każdą wolną chwilę, spacerować, jeździć na rowerze i by tak można było wymieniać dalej. Na początku sierpnia obchodzimy drewnianą rocznicę ślubu, strasznie szybko ten czas zleciał. Jednak wracając do tematu, po lesie byliśmy strasznie głodni, więc pierwsze co rozpaliliśmy grilla i wrzuciliśmy okonia na ruszt. Wyszedł pyszny, aromatyczny i co najważniejsze wygrał dla mnie konkurs. Turystyczny stolik z pewnością nam się przyda. Przepisu nie będę zmieniała, wstawię tak jak podałam do konkursu, gdyż uważam że jest napisany w zrozumiałym dla wszystkich języku. 


SKŁADNIKI (4 porcje):
  • 4 patroszone okonie morskie
  • 1 duża papryka żółta lub czerwona
  • 1 średnia cukinia
  • pęczek natki pietruszki
  • przyprawa GRILL KLASYCZNY KAMIS 
  • sól
  • pieprz
  • olej rzepakowy
  
Naszykować sobie 4 duże kawałki papieru do pieczenia (takie aby rybę dało się owinąć przynajmniej raz).
Każdy papier nasmarować dokładnie olejem. Cukinię pokroić na 8 długich (grubych) plastrów, paprykę także pokroić na 16 kawałków. Oba warzywa dokładnie obsypać przyprawą GRILL KLASYCZNY KAMIS i skropić olejem, delikatnie pomasować, aby przyprawa w miarę równo się rozprowadziła. Okonie morskie oczyszczamy z łusek. Każdego dokładnie solimy i pieprzymy (za równo po wierzchu jak i w środku). Po kolei na każdym kawałku papieru układamy : plaster cukinii, 2 kawałki papryki, okonia morskiego do środka którego wkładamy po kilka łodyżek natki pietruszki, znów 2 kawałki papryki i na wierzch plaster cukinii. 


 Zawijamy tak przygotowaną rybę w miarę ciasno w papier. Z pozostałymi 3 postępujemy tak samo. Odstawiamy na minimum 4 godziny do lodówki, po czym w papierze grillujemy.


 Wyśmienicie smakuje pokropiony sokiem z cytryny.
  

 

12 lipca 2013

Biszkopt z jagodami

Dziś wspomnień czar i najprostszy biszkopt z jagodami. Zdjęcia pochodzą z 2011 roku, mój pomocnik miał wtedy niespełna 2 latka, a drugi siedział w brzuszku. Możecie zobaczyć, że pasję można u dziecka wszczepiać od najmłodszych lat i dziecko jest przy tym bardzo szczęśliwe. Tomuś lubi pomagać w kuchni i zna się już na większości sprzętów, szkoda tylko, że straszny niejadek z niego. Ciężko mu idzie jedzenie, ale cóż oczekiwać jak ja kiedyś też taka byłam, a teraz bym jadła wszystko i na okrągło. Liczę, że on też w przyszłości polubi jeść wszystko, bo teraz to głównie manna, kiełbaska, czasem kanapka, pomidor, no i słodycze. Oj zapomniałam przepada za rosołem z makaronem, mógłby jeść codziennie.

SKŁADNIKI :
  • 4 jajka
  • 8 łyżek cukru
  • 4 łyżki mąki tortowej
  • 4 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 250 g jagód
Tortownicę o średnicy 20 cm (u mnie blaszka w kształcie serduszka) wyłożyć papierem do pieczenia, spód wysmarować margaryną i wysypać bułką tartą.
Boki zostawić suche. Piekarnik nagrzać do 180 stopni.

Z jajek oddzielić żółtka od białek. Białka z dodatkiem szczypty soli ubić na sztywną pianę. Następnie dodawać po łyżce cukru i po jednym żółtku dalej ubijając, do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, przesiać do masy jajecznej i delikatnie, ale dokładnie wymieszać.
Ciasto przełożyć do formy, owoce oprószyć cukrem pudrem i wyłożyć na ciasto. 


Piec do tzw. suchego patyczka (około 35-40 minut).


Gotowe ciasto możemy oprószyć cukrem pudrem lub kakao, można też 5 minut przed końcem pieczenia posypać odrobiną startej czekolady, tak by się rozpuściła.



Pierogi z botwinką i białym serem

Na polu młodych buraczków z botwinką mnóstwo, a że pogoda się popsuła, więc więcej czasu siedzimy w domu przyszła mi ochota na pierogi. I tak postanowiłam do farszu wykorzystać właśnie botwinkę i domowy biały ser, który zalegał w zamrażalniku. Farsz należy dobrze doprawić, aby nie był za mdły, im ostrzejszy tym lepszy. Pierogi wyszły pyszne, córcia się zajadała. Możemy je podawać z dowolnym sosem (czosnkowym, szczypiorkowym) lub po prostu ze śmietaną. Smakują równie dobrze wyjęte prosto z wody jak i podsmażone.


FARSZ :
  • 250 g białego sera
  • pęczek botwinki wraz z buraczkami
  • 2 łyżki masła
  • 1 cebula
  • 2 łyżki śmietany 12 %
  • sól, pieprz
Buraczki (nieobrane) obgotowujemy we wrzącej wodzie  do miękkości. Następnie zalewamy zimną wodą i obieramy.
Liście botwinki opłukać i pokroić razem z łodyżkami na bardzo drobno. Cebulkę pokroić w kostkę.
Na patelni roztopić masło, wrzucić cebulę i zeszklić na złoty kolor, następnie dodać przygotowaną botwinkę i starte na tartce o dużych oczkach buraki. Poddusić na malutkim ogniu przez około 10 minut. Na końcu dodać przeciśnięty przez praskę do ziemniaków ser i śmietanę. Wszystko dokładnie wymieszać i doprawić na ostro solą i pieprzem.

CIASTO :
  • 3 szklanki mąki pszennej
  • 1 szklanka gorącej wody
  • 3/4 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka oleju rzepakowego
Mąkę przesiewamy do miski, dodajemy sól i olej, a następnie wlewamy wrzącą wodę i przez chwilkę nożem mieszamy wszystkie składniki, gdy już nie będzie parzyło wyrabiamy ręką, aż ciasto zrobi się jednolite i gładkie.
Ciasto dzielimy na 2 części. Na stolnicy wysypanej mąką rozwałkowujemy cienko (około 2 mm) jedną część. Resztę ciasta przykrywamy ściereczką, by nie obsychało. Szeroką szklanką wycinamy krążki, na każdy krążek nakładamy po łyżeczce farszu, a następnie sklejamy dokładnie pierogi. Sklejone pierogi układamy na drewnianej deseczce i również przykrywamy ściereczką, aby nie podeschły. Z kolejną częścią ciasta postępujemy tak jak z pierwszą.


W dużym garnku zagotowujemy wodę z łyżką soli i łyżką oliwy z oliwek, aby pierogi nie sklejały się. Gdy woda wrze wrzucamy po kilka pierogów i gotujemy na średnim ogniu od momentu wypłynięciu ich na wierzch przez około 2 minuty. Wyjmujemy na talerz łyżką cedzakową, wodę ponownie doprowadzamy do wrzenia i wrzucamy kolejną porcję , czynności te powtarzamy, aż ugotujemy wszystkie pierogi.


11 lipca 2013

Ciasto lawendowo-porzeczkowe

Na blogu Małej Cukierenki znalazłam ciasto z makiem i porzeczkami, bardzo mi się spodobało. Oberwałam specjalnie dziś resztę porzeczek, aby upiec to cudo. W przepisie zamieniłam masło na olej rzepakowy i co najważniejsze dodałam lawendę, która mocno zaromatyzowała ciasto. Jeśli nie lubimy mocnego posmaku, możemy dodać tylko troszkę kwiatów. Ciasto wyszło przepyszne, mocno wilgotne, kwaskowe i z chrupiącą skórką. To moje pierwsze spotkanie z lawendą, ale że znalazłam ją u mamy w ogródku, więc była okazja coś z niej zrobić. Jak dla mnie połączenie idealne, dodaje ciastu charakteru.
Przepis dołączam do akcji Kwiatożercy 2013, zorganizowanego przez Pinkcake.


SKŁADNIKI (wszystkie w temperaturze pokojowej) :
  • 1 szklanka oleju rzepakowego
  • 2 i 1/2 szklanki mąki pszennej
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 szklanka cukru
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • 4 jajka
  • 3 łyżki maku suchego
  • 2 łyżeczki świeżych kwiatów lawendy
  • 200 g obranej porzeczki czerwonej
  • 1/2 łyżeczki drobno startego imbiru
  • cukier puder
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i przesiać.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Blaszkę (dno i boki) o wymiarach 10 x 30 cm wykładamy papierem do pieczenia, smarujemy margaryną i wysypujemy mąką.
Jajka ucieramy stopniowo dodając cukier na gładką i puszystą masę. Następnie wsypujemy cukier waniliowy i wlewamy powoli strużką olej wciąż miksując. Gdy wszystko jest połączone wsypujemy mak, mąkę z proszkiem, imbir i lawendę, miksujemy chwilkę do wymieszania się składników. Na końcu dodajemy porzeczkę oprószoną 2 łyżkami cukru pudru i bardzo delikatnie mieszamy (dosłownie kilka sekund, aby owoce za bardzo się nie pogniotły, bo ciasto jest dość gęste).
Do przygotowanej formy przelewamy ciasto i pieczemy przez około 70 minut do tzw. suchego patyczka. Upieczone ciasto zostawiamy w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami do wystudzenia.
Ostudzone ciasto oprószamy cukrem pudrem.


Kwiatożercy 2013

9 lipca 2013

Ciasto Shrek

Będąc w sklepie przy półkach z soczkami dla dzieci pomyślałam, że pora na Shreka i kupiłam sok Pysio, a to tylko dlatego, że był dużo tańszy od Kubusia. Pewnie każdy wie kto to był Shrek, choć powiem Wam, aż wstyd się przyznać, bo tak kultową bajkę jak on nigdy w całości nie obejrzałam. No może pierwszą część prawie całą, ale reszty w zasadzie w ogóle nie widziałam, mimo że mam w domu wszystkie. Nie wiem czy z lenistwa czy po prostu dlatego że mnie nie wciągnęła. Przeszukałam internet w poszukiwaniu przepisu i na wielu stronach były podobne, różnica przeważnie polegała na biszkopcie albo na umiejscowieniu delicji. Skorzystałam w końcu z tej strony, a zainspirowana pomysłem stąd zamieniłam galaretki agrestowe w piance na cytrynowe. O cieście powiem tyle, że robi wrażenie, jest smaczne, choć jak dla mnie delicje są zbędne. Ciasto jest bardzo aromatyczne, mi przeszkadzał w nim posmak banana z soczku, ale to u mnie normalne bo od zawsze nie lubię bananów (za wyjątkiem surowych i najlepiej mało dojrzałych). Wszyscy pozostali Shreka zachwalali. Moim nawykiem jest już nasączanie każdego biszkopta i tak tutaj użyłam naparu z mięty, co dodatkowo jeszcze orzeźwiło ciasto.


BISZKOPT :
  • 5 jajek
  • 1 łyżka cukru waniliowego (użyłam domowego)
  • 4 łyżki cukru
  • 5 łyżek mąki pszennej
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki oleju
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Z jajek oddzielić żółtka od białek. Białka z dodatkiem szczypty soli ubić na sztywną pianę, następnie dodawać cukier waniliowy, po łyżce cukru zwykłego i po jednym żółtku dalej ubijając, do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Wlać olej i szybko mikserem wymieszać. Mąkę pszenną i ziemniaczaną wymieszać z proszkiem do pieczenia, przesiać do masy jajecznej i delikatnie, ale dokładnie wmieszać.
Blaszkę ( u mnie 32x20) wyłożyć papierem do pieczenia, spód wysmarować margaryną i wysypać bułką tartą. Boki zostawić suche. Ciasto przełożyć do formy i piec do tzw. suchego patyczka (około 35-40 minut)  w temperaturze 180 stopni. Po upieczeniu zostawić do wystudzenia.


DO NASĄCZENIA :
  • 3 gałązki mięty
  • 200 ml wrzącej wody

Mięte wkładamy do dzbanuszka, zalewamy wodą i szczelnie przykrywamy na około 10 minut. Po czym odkrywamy i odstawiamy do ostygnięcia. Z zimnego naparu wyrzucamy miętę i nasączamy biszkopt pozostawiony w formie w której się piekł.



MASA PYSIOWA ZIELONA :
  • sok Pysio o pojemności 900ml
  • 3 budynie śmietankowe bez cukru
  • ok 2 paczki delicji
Do rondelka wlewamy 700 ml soku i gotujemy, w pozostałych 200 ml rozprowadzamy budynie. Do wrzącego soku wlewamy przygotowaną mieszankę i energicznie mieszając gotujemy około 3 minut, uważając aby się nie przypaliło. Odstawiamy do lekkiego przestudzenia. Następnie wykładamy na nasączony biszkopt i w miarę równo rozprowadzamy. W masę pysiową wciskamy delikatnie delicje czekoladą do góry (zużyłam około 1 i 1/2 paczki).


 PIANKA CYTRYNOWA :
  • 500 ml śmietany 30 %
  • 1 płaska łyżka cukru pudru
  • 2 galaretki cytrynowe
  • 250 ml wrzącej wody
We wrzącej wodzie rozpuszczamy dokładnie galaretki i odstawiamy do momentu, aż zaczną tężeć.
Kiedy galaretki  zaczynają robić się gęstawe ubijamy śmietanę z cukrem na sztywno i następnie ciągle miksując wlewamy galaretki. Tak przygotowaną piankę wylewamy na delicję i delikatnie, równo rozprowadzamy.

DODATKOWO :
  • 2 galaretki agrestowe
  • 500 ml wrzącej wody
We wrzącej wodzie rozpuszczamy dokładnie galaretki i odstawiamy do momentu, aż zaczną tężeć, następnie wylewamy je na piankę cytrynową. 
Ciasto wkładamy do lodówki na minimum 2 godziny, aby wszystko się połączyło.


Risotto z winem BURNARJ

Dziś przepis i opis wrażeń po degustacji wina BURNARJ. 

 Dzięki uprzejmości pani Natalii miałam okazję spróbować wino półwytrawne czyli Semiseco, w ofercie są jeszcze wytrawne Brut i wytrawne bez dodatku cukru Brut Nature. Co najciekawsze jest w tym winie to to, że nie jest ono wyprodukowane z winogron, i tutaj zdziwienie bo z pomarańczy. Jest to trunek hiszpański wytwarzany metodą tradycyjną z soku najwyższej jakości pomarańczy, produkowany bez dodatku wody. W czasie pierwszej fermentacji wino uzyskuje odpowiednie procenty, a drugą fermentację przechodzi już w butelkach, gdzie dopiero teraz naturalnie wytwarzają się bąbelki. Więcej informacji możecie przeczytać na stronie www.burnarj.pl.
Otrzymane wino w pierwszej kolejności użyłam do przygotowania risotta z kurczakiem i warzywami, wino na patelni ładnie pachniało i do potrawy również pasowało. Aromat unosił się po całej kuchni.
Później przyszedł czas na degustację kieliszkową, ja lubię tylko wina słodkie, więc nawet nie próbowałam, ale miałam 3 króliki doświadczalne. Ich opinie były różne, zapachu soku pomarańczowego nie czuli, bardziej skórki. Po wypiciu zachwyt wyraziła tylko jedna osoba, druga była obojętna, a trzeciej w ogóle nie smakowało. Nie ma jednak co się dziwić bo każdy ma swój smak i lubi co innego. 
Wino zgodnie ze wskazówkami było porządnie schłodzone co widać na poniższym zdjęciu skraplającą się wodą na butelce. Również na fotce udało mi się ująć bąbelki w kieliszku, pojawiają się podczas wlewania wina i dość szybko znikają. 
Na koniec mogę dodać tylko, że każdy musiałby sam spróbować i ocenić czy wino przypadnie mu do gustu czy nie.


SKŁADNIKI :
  • 200 g ryżu okrągłego pełnoziarnistego
  • około 500 g piersi z kurczaka
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 3 łyżki masła 
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 mała cukinia
  • 1 mała papryka czerwona
  • 1 mała papryka żółta
  • 250 ml wina BURNARJ
  • około 1200 ml bulionu drobiowego
  • 1 łyżeczka mielonej papryki słodkiej
  • 1/2 łyżeczki mielonej papryki ostrej
  • sól, pieprz

Pierś z kurczaka umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem i pokroić na kawałki. Obsypać 1/2 łyżeczki soli, papryką ostrą i słodką, polać oliwą, dokładnie wymieszać i odstawić na około 30 minut.
Cukinię i papryki kroimy na małe kawałki.
Zamarynowane mięso podsmażamy na patelni przez chwilkę, pod koniec wrzucamy na około minutę pokrojone warzywa.
Na dużej patelni roztopić masło i wrzucić pokrojony w małą kostkę czosnek, wrzucić surowy ryż i mieszając smażyć na średnim ogniu około 3 minut, uważając aby czosnek i ryż się nie przypaliły. Następnie zalać to winem i na średnim palniku często mieszając podgrzewać, do momentu gdy ryż wchłonie płyn. Teraz będzie etap się powtarzał tzn. gdy wino jest prawie całkiem wchłonięte wlewamy wazówkę bulionu, często ale delikatnie mieszamy do ponownego wchłonięcia płynu, i znów wazówkę bulionu wlewamy i mieszamy i tak czynność powtarzamy, aż ryż będzie al dente. 
Do tak przygotowanego ryżu  wrzucamy usmażone wcześniej mięso z warzywami. Wciąż podlewając łyżką bulion, tak by ryż nie stał się suchy podgrzewać oczywiście mieszając do uzyskania miękkiego ryżu. Na końcu doprawić solą i pieprzem według uznania. 


8 lipca 2013

Sałatka Gyros z ananasem, fasolką czerwoną i selerem konserwowym

Zapomniałam o tej bardzo smacznej sałatce. Przepis miał być już dawno i wyleciało mi z głowy. Zdjęcie zrobione w czasie Świąt Bożego Narodzenia, znalazłam go na tym blogu. Sałatka jest bogata w składniki i aromatyczna.


SKŁADNIKI :
  • 1/2 kg pierś z kurczaka

Bułeczki Pieski

Odkąd zobaczyłam w internecie takie oto bułeczki wiedziałam, że muszę je mieć. Przepis znalazłam na tej stronie. Zmodyfikowałam ilość cukru, bo nie chciałam słodkich bułek, tylko kanapkowe, dodałam też więcej soli. Z ciastem bardzo dobrze się pracuje, jest elastyczne i nie rozpływa się podczas pieczenia. Taki kształt jaki uformujemy, to już zostanie. Zamiast rodzynek, jako noski i oczka wsadziłam czarne oliwki. Zachęcam do takiego pieczywa wszystkie mamy malutkich dzieci, bo kto się oprze takiemu uroczemu pieskowi.


SKŁADNIKI :
  • 125 g margaryny
  • 600 g mąki
  • 50 g drożdży świeżych
  • 200 ml mleka ciepłego
  • 1 łyżeczka cukru
  • 3 jajka
  • 1 łyżeczka soli
  • czarne oliwki
Mąkę przesiać do dużej miski lub na stolnicę. Margarynę roztopić w rondelku i odstawić do przestudzenia, a w tym czasie zrobić rozczyn.
Drożdże rozmieszać z cukrem, aż wszystko się rozpuści i powstanie płynna konsystencja.Następnie wlać 120 ml mleka (ciepłego, ale nie gorącego) i wsypać 4 łyżki mąki wcześniej przesianej. Wymieszać łyżką, aż wszystko się połączy. Odstawić w ciepłe miejsce do momentu, aż rozczyn podwoi swoją objętość (około 10 - 15 minut).
Jajka utrzeć mikserem na puszystą masę.
Do miski z mąką wsypujemy sól, wlewamy utarte jajka, wyrośnięty rozczyn i resztę (80 ml) ciepłego mleka. Wyrabiamy, aż składniki dokładnie się połączą i na koniec wlewamy rozpuszczoną, przestudzoną margarynę. Wyrabiamy gładkie, elastyczne, odchodzące od miski ciasto przez około 10 minut.
Przykrywamy miskę ścierką i odstawiamy w ciepłe miejsce ciasto do wyrośnięcia tzn podwojenia swojej objętości. U mnie zajęło to bardzo mało czasu, bo około 30 minut.

Wyrośnięte ciasto zagnieść dosłownie przez parę sekund i następnie uformować w wałek. Kroić ciasto w miarę równe kawałki. Z każdego kawałka formować w ręku kształt jajka, lekko spłaszczyć, a następnie ostrym nożem rozcinać po bokach tak by powstały uszy pieska.



Tak przygotowane ciasto układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i  odstawiamy w ciepłe miejsce do ostatniego wyrośnięcia na około 30 minut.

Piekarnik elektryczny nagrzewamy do 180 stopni, a gazowy do 205.

Przygotowujemy szczegóły piesków. Na noski przekrajamy oliwki na połówki, a na oczki w ćwiartki.

Do każdej wyrośniętej bułki wkładamy noski i oczy.



 Pieczemy bułki przez około 25 -30 minut, aż będą rumiane.



7 lipca 2013

Kokardki z warzywami w sosie serowym

Szybki i smaczny obiad. Aksamitny sos z serka topionego, podkreśla smak warzyw i makaronu. Ogólnie mówiąc nie lubię oliwek, ale że stały w lodówce więc postanowiłam je wykorzystać i szczerze nawet bardzo ich nie czuć. Mąż nawet na początku myślał, że to pieczarki, a też nie przepada za tymi malutkimi czarnymi koralikami. Potrawę tę doprawiamy do smaku na samym końcu, gdyż wszystko zależy od serka topionego, jedne są bardziej, a drugie mniej słone. U mnie danie zostało posypane prażoną cebulką, ale jeśli jej nie lubimy lub nie mamy to spokojnie ją pomijamy. Jest to dodatek jak dla mnie smaczny, ale nie konieczny. Nasionek z ostrej papryczki wrzucamy tyle, aby ostrość nam odpowiadała, bo jak wiadomo z całego strąka to one są najostrzejsze, ja dodałam tylko 6 sztuk, bo niechciałam, aby za bardzo paliło.


SKŁADNIKI :
  • 150 g makaronu kokardki
  • 1 mała młoda cukinia
  • 1 mała czerwona papryka
  • 1 ostra papryczka
  • 1/2 pęczka szparagów białych
  • 10 sztuk oliwek czarnych
  • 3 łyżki oleju rzepakowego
  • 2 łyżki śmietany
  • 1 serek topiony (smak dowolny)
  • sól, pieprz
  • opcjonalnie: prażona cebulka
Ze szparagów zdejmujemy wierzchnią skórkę i odcinamy stwardniałe końce (około 4). Kroimy na kawałki około 4 centymetrowe. Paprykę słodką oczyścić z nasion, cukinię dokładnie umyć. Oba warzywa pokroić w grubą kostkę, a oliwki na połówki. Ostrą paprykę umyć i pokroić w cienkie plasterki.

W garnku zagotować wodę na makaron z dodatkiem 1/2 łyżeczki soli i łyżką oleju. Kiedy woda wrze wrzucamy makaron i od czasu do czasu mieszając gotujemy, aż będzie al dente czyli półtwardy.

Na dużej patelni rozgrzewamy pozostałe 2 łyżki oleju i wrzucamy przygotowane szparagi, papryki (z ostrej dodajemy nasionka wg uznania, w zależności jak bardzo ostro lubimy), cukinię i oliwki. Podsmażamy przez około 10 minut, następnie dorzucamy wyjęty prosto z wody makaron. Dusimy wszystko 5 minut, po czym dodajemy śmietanę i serek topiony i czekamy, aż się rozpuści. Często mieszamy. Na samym końcu doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

Jeśli lubimy to każdą porcję możemy posypać łyżką prażonej cebulki.



ze szparagów zdejmujemy wierzchnią skórkę i odcinamy stwardniałe końce (u białych około 4 cm - See more at: http://mamaipomocnicy.blogspot.com/2013/06/zupa-wiosenna-ze-szparagami.html#sthash.77nBnt6X.dpuf

Biszkopt z masą arbuzową

Odkąd zobaczyłam w internecie przepis na ciasto z masą z arbuza, to strasznie za mną chodziło, ale niestety jak przyszło do pieczenia okazało się, że ktoś mi wypił drinka do owego ciasta. Więc postanowiłam upiec zwykły biszkopt i wymyślić do niego krem na bazie różowego owocu. W blenderze zmiksowałam arbuza (bez pestek i skóry). Z kilograma wyszło mi około 1100 ml gęstego soku. Ugotowałam na nim budyń, a następnie zimny utarłam z margaryną i co okazało się mdłe troszkę bo jednak arbuz to taka zaromatyzowana woda, więc co by dać mu troszkę charakteru dodałam galaretkę cytrynową, ale równie dobrze można dać inną. Ciasto wyszło mięciutkie, rozpływa się w ustach i na słońcu. Córcia z tatusiem się zajadali już z samego rana na śniadanie. 


BISZKOPT :
  • 6 jajek

5 lipca 2013

Kompot czereśniowo-porzeczkowy z miętą

W czasie mojego przeziębienia mąż oberwał czereśnie z drzewa, ale niestety mało ich było, gdyż przez deszcze, które nawiedziły naszą okolicę większość owoców pogniła. Mi udało się oberwać czerwoną porzeczkę. Mając te 2 owoce ugotowałam kompot i zapasteryzowałam na zimę, bo niestety przy złym samopoczuciu nie miałam siły i ochoty na nic innego. Kompot ten jest do picia bez rozcieńczenia, ewentualnie możemy dorzucić kilka kostek lodu. Dzięki mięcie ma rześki smak. Jak dla mnie połączenie wyszło idealne.


SKŁADNIKI :
  • 1,5 kg czerwonych czereśni
  • 1 kg czerwonych porzeczek
  • duży pęczek mięty ok 20 gałązek
  • 1 szklanki cukru
  • 5 litrów wody
Czereśnie opłukać, następnie wydrylować.
Porzeczki poobrywać tak, aby zostały nam tylko czerwone kuleczki, przepłukać na druszlaku.
Do dużego garnka wrzucamy czereśnie, porzeczki i opłukane gałązki mięty. Wsypujemy cukier i zalewamy wodą.
Gotujemy wszystko na małym ogniu , aż kompot się zagotuję i zostawiamy jeszcze na gazie przez 10 minut. Następnie wyłączamy, gałązki mięty wyjmujemy z garnka i wyrzucamy, a gorący kompot przelewamy do dobrze umytych słoików, zakręcamy i odstawiamy do wystudzenia.
Zimne słoiki wkładamy do dużego garnka, zalewamy zimną wodą tak by sięgała do dekielków i gotujemy na średnim ogniu przez 5 minut od momentu, kiedy zacznie wrzeć.  Gorące słoiki wyjmujemy z wody i stawiamy na ściereczce do góry dnem, czyli na dekielkach. Kiedy ostygną wynosimy w ciemne miejsce.




1 lipca 2013

Czekoladowa Rozkosz

W ubiegłym tygodniu nie mogłam się zdecydować jakie ciasto zrobić i po kilku godzinach namysłu zdecydowałam się na Czekoladową rozkosz, którą znalazłam kiedyś na Magicznej Kuchni. Moje ciasto bardzo odbiegło wyglądem od oryginału, pewnie przez użycie składników innych firm, bo poza tym robiłam wszystko zgodnie z przepisem. W mojej wersji ciasto musiało zostać nasączone, gdyż wyszło bardzo zbite. Użyłam do tego naparu z mięty, przez co ciasto dostało nutę orzeźwienia, bez tego było dość monotonne. Mocno czekoladowe, nawet bym powiedziała, że troszkę za mocno, chyba że lubimy bardzo czekoladę. Ja sporo ryzykowałam bo mój mąż mimo, że lubi jeść samą czekoladę to ciast czekoladowych i kremów czekoladowych nie lubi. Jednak musiało smakować bo ciasto się zjadło. W wykonaniu jest ono bardzo pracochłonne, ale jeśli lubicie mocno kakaowe wypieki to zachęcam do wykonania.

CIASTO :
  • 6 jajek
  • 120 g mąki ziemniaczanej
  • 60 g mąki pszennej
  • 2 łyżki kakao
  • 180 g cukru
  • 1 łyżka cukru waniliowego (u mnie domowy)
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 9 łyżek zimnej wody
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. 
Dno blaszki (u mnie 32x20 cm) wykładamy papierem do pieczenia, smarujemy margaryną i obsypujemy mąką. Boki mają zostać suche.  
Mąkę ziemniaczaną i pszenną mieszamy z proszkiem do pieczenia i kakao, razem przesiewamy.  
Z jajek oddzielamy żółtka od białek. Białka ze szczyptą soli i stopniowo dodawaną wodą ubijamy na sztywno mikserem na najwyższych obrotach, następnie dodajemy po łyżce cukru i dalej ubijamy mikserem, aż cały cukier się rozpuści. Do tak ubitej piany dodajemy po jednym żółtku i miksujemy na wolnych obrotach miksera. Następnie dodajemy przesiane mąki z proszkiem do pieczenia i kakao i drewnianą łyżką delikatnie mieszamy, aby tylko składniki się połączyły, a piana zbytnio nie opadła.  
Do przygotowanej formy wlewamy ciasto i pieczemy przez około 25 minut do tzw. suchego patyczka. Następnie ciasto zostawiamy w wyłączonym piekarniku z otwartymi drzwiczkami do całkowitego wystudzenia, a gdy ostygnie przekroić go na dwa blaty.

DO NASĄCZENIA :
  • 4 gałązki mięty (świeże lub suszone)
  • 1 szklanki wrzącej wody
Mięte zalewamy wodą, przykrywamy i odstawiamy na 10 minut, aby się zaparzyła. Następnie wyjmujemy gałązki, a napar odstawiamy do całkowitego wystudzenia.

KREM :
  • 2 budynie czekoladowe bez cukru
  • 2 łyżki cukru
  • 350 ml mleka
  • 250 g margaryny
  • 200 g czekolady gorzkiej
  • 2 łyżki wódki
W 150 ml mleka rozprowadzamy budyń na gładką masę. Pozostałe mleko (200 ml) zagotować z cukrem. Na wrzące mleko wlać rozprowadzony budyń i energicznie mieszać na małym ogniu, aż budyń zgęstnieje i będzie gładki. Zdjąć z ognia, przykryć folią spożywczą tak by ściśle przylegała do budyniu i odstawić do całkowitego wystudzenia.
Gdy budyń jest już zimny to jedną czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej tzn. w małym garnku gotujemy wodę na wolnym ogniu, na wodę stawiamy szklaną miseczkę do której wrzucamy czekoladę, mieszamy aż dokładnie się roztopi, a drugą ścieramy na tartce o dużych oczkach.
Margarynę ucieramy na puszystą masę, następnie wciąż ucierają dodajemy po łyżce zimnego budyniu i gdy już wszystko się połączy wlewamy zimną ale płynną rozpuszczoną czekoladę i wódkę, miksujemy ponownie do wymieszania się kremu, na koniec wsypujemy starte wiórki czekoladowe i łyżką mieszamy przez chwilkę.

W blaszce w której piekliśmy ciasto zostawiamy jeden blat czekoladowy i nasączamy go połową naparu z mięty. Następnie wykładamy krem czekoladowy, równo rozprowadzamy i przykrywamy drugim blatem, który teraz nasączamy resztą wywaru z mięty.

PIANKA CZEKOLADOWA :
  •  2 łyżki płaskie żelatyny
  • 1/3 szklanki zimnego mleka
  • 50 g mlecznej czekolady
  • 500 ml schłodzonej śmietany 30 %
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej w ten sam sposób jak do kremu i studzimy.
Żelatynę zalać mlekiem i odstawić na 5 minut, aby napęczniała. Następnie na malutkim ogniu podgrzewać ją, aby się rozpuściła (dosłownie chwilkę, nie może się zagotować).
Kiedy czekolada jest zimna, ale wciąż płynna ubijamy śmietanę na sztywno i następnie stopniowo dodajemy ostudzoną czekoladę wciąż ucierając. Na koniec dalej ucierając wlać przestudzoną, płynną żelatynę i jeszcze kilka sekund zmiksować, aby połączyła się z pozostałymi składnikami.

Tak przygotowaną piankę wykładamy szybko na przygotowane wcześniej ciasto.


DODATKI :
  • 50 g mlecznej czekolady
 Na piankę ścieramy czekoladę na tartce o drobnych oczkach tworząc wiórki.

Wstawiamy ciasto na minimum 2 godziny do lodówki, aby się połączyły wszystkie warstwy.