Pogoda wciąż daje nam się we znaki, jest deszczowo i chłodno. Już szczerze w tym roku przesadziła, najpierw ze śniegiem, teraz z deszczem. Mąż zażyczył sobie grochówki bo dawno już jej u nas nie było,a w sumie to taka jesienno zimowa zupa. Moja wersja jest odzwierciedleniem zupy którą jadłam na festynach, zawodach strażackich i na przysięgach wojskowych. Mocno czuć ją wędzonką i majerankiem, groch jest rozgotowany. Właśnie dlatego moczę go całą noc, bo wtedy szybciutko robi się z niego krem. Grochówka jest bardzo sycąca, więc z tych składników na pewno starczy dla 6 osób, jeśli by nam została na drugi dzień (u mnie zawsze tak jest) to wtedy gęstnieje i przy odgrzewaniu dolewam odrobinę wody, aby ją rozrzedzić. Pamiętajmy, że po dodaniu grochu zupę musimy przez cały czas gotowania często mieszać, gdyż niestety lubi on przywierać i o przypalenie nie trudno.
SKŁADNIKI :
- 500 g połówek grochu łuskanego + woda do namoczenia
- 800 g żeberek wędzonych
- 3 litry wody
- 4 liście laurowe
- 6 ziaren ziela angielskiego
- 20 ziarenek pieprzu czarnego
- 4 średnie marchewki
- 1 średnia pietruszka
- mały kawałek selera
- 6 średnich ziemniaków
- 2 łyżki soli
- pieprz
- 2 średnie cebule
- 250 g boczku wędzonego
- 250 g kiełbasy cienkiej
- 2 łyżki smalcu
- 1 łyżka mąki pszennej
- 3 łyżki majeranku
Groch zalewamy zimną wodą (wody musi być dużo, gdyż będzie on pęczniał) i odstawiamy na noc do namoczenia.
Po tym czasie do garnka wlewamy wodę (3 l), wrzucamy do niej żeberka, liście laurowe, ziela angielskie i pieprz ziarnisty, oraz wsypujemy sól. Zagotowujemy.
Gdy wywar już wrze dodajemy odsączony groch i zmniejszamy płomień na średni. Od tej pory musimy często łyżką mieszać w garnku, gdyż groch ma zdolności przypalania się.
Marchewki, pietruszkę i seler obieramy, następnie marchewkę ścieramy na tartce o dużych oczkach, a seler i pietruszkę kroimy w drobną kostkę. Dorzucamy do gotującej się zupy.
Gotujemy na średnim ogniu przez około 30 minut.
W międzyczasie obieramy ziemniaki i kroimy w średnią kostkę i po upływie wyznaczonego czasu dorzucamy je do garnka.
Gotujemy do momentu, aż ziemniaki i groch będą miękkie.
Cebulę obieramy i kroimy w dużą kostkę, boczek i kiełbasę również kroimy w grubą kostkę.
Pod koniec gotowania na patelni rozgrzewamy smalec i szklimy na nim cebulę, następnie dorzucamy boczek i kiełbasę, chwilkę podsmażamy i dodajemy mąkę. Wszystko dokładnie mieszamy smażąc jeszcze, aby powstała zasmażka.
Wszystko z patelni wrzucamy do zupy i szybko mieszamy, a na patelnię wlewamy łyżkę wazową gorącej zupy i wypukujemy aromaty z patelni wlewając z powrotem do gotującego się garnka. Doprawiamy teraz pieprzem (i ewentualnie solą jeśli mało). Gotujemy jeszcze 5 minut i wyłączamy gaz.
Do zdjętej z gazu zupy rozcieramy w rękach majeranek i mieszamy, zostawiamy na około 5 minut, aby się zaparzył.
Grochówka idealnie smakuje gorąca, choć chłodniejsza (ale nie zimna) też jest pyszna.
a ja tu taka głodna siedzę ... pyyysznie wyglądają te zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńZupka naprawdę pyszna, staram się w ostatnim czasie aby zdjęcia dokładnie odzwierciedlały potrawę, gdyż jeden portal sugerował, że mój blog ma brzydkie fotki. Tylko ja mam na celu pokazanie dania, a nie spędzania godzin na artystycznych zdjęciach.
UsuńNatchnęłaś mnie co zrobić na jutrzejszy obiad, chciałam zupę, tylko nie wiedziałam jaką, ale już właśnie namoczyłam groch. Pogoda faktycznie jesienna, więc zupka będzie odpowiednia. Już mam ogtomnego smaka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPolecam, jest bardzo smaczna, to jedna z moich ulubionych zup.
UsuńPrzepis i zdjęcia pyszne :)
OdpowiedzUsuńPozdrwiam :)