W czasie mojego przeziębienia mąż oberwał czereśnie z drzewa, ale niestety mało ich było, gdyż przez deszcze, które nawiedziły naszą okolicę większość owoców pogniła. Mi udało się oberwać czerwoną porzeczkę. Mając te 2 owoce ugotowałam kompot i zapasteryzowałam na zimę, bo niestety przy złym samopoczuciu nie miałam siły i ochoty na nic innego. Kompot ten jest do picia bez rozcieńczenia, ewentualnie możemy dorzucić kilka kostek lodu. Dzięki mięcie ma rześki smak. Jak dla mnie połączenie wyszło idealne.
SKŁADNIKI :
- 1,5 kg czerwonych czereśni
- 1 kg czerwonych porzeczek
- duży pęczek mięty ok 20 gałązek
- 1 szklanki cukru
- 5 litrów wody
Porzeczki poobrywać tak, aby zostały nam tylko czerwone kuleczki, przepłukać na druszlaku.
Do dużego garnka wrzucamy czereśnie, porzeczki i opłukane gałązki mięty. Wsypujemy cukier i zalewamy wodą.
Gotujemy wszystko na małym ogniu , aż kompot się zagotuję i zostawiamy jeszcze na gazie przez 10 minut. Następnie wyłączamy, gałązki mięty wyjmujemy z garnka i wyrzucamy, a gorący kompot przelewamy do dobrze umytych słoików, zakręcamy i odstawiamy do wystudzenia.
Zimne słoiki wkładamy do dużego garnka, zalewamy zimną wodą tak by sięgała do dekielków i gotujemy na średnim ogniu przez 5 minut od momentu, kiedy zacznie wrzeć. Gorące słoiki wyjmujemy z wody i stawiamy na ściereczce do góry dnem, czyli na dekielkach. Kiedy ostygną wynosimy w ciemne miejsce.
super połaczenie - pychota!
OdpowiedzUsuńhttp://sierotkamarysiawkuchni.blogspot.com/