Przepis na ten Orzechowiec, był jednym z pierwszych w moim zeszycie. Nie pamiętam nawet ile miałam lat jak go pierwszy raz upiekłam. W każdym razie kojarzy on mi się ze Świętami Bożego Narodzenia, gdyż zawsze go wtedy jedliśmy. Orzechy łuskała cała rodzina, a ciasto znikało później w tempie ekspresowym. Jest to również ulubione ciasto mojego męża, dlatego po raz kolejny zagościło w naszym domu. I gdy w weekend postawiłam na talerz znajomym Orzechowca i ciasto z kremem, byłam strasznie zdziwiona, bo on zniknął nim się obejrzałam, a to drugie zostało. Jest to jak dla mnie bardzo słodkie ciasto. Sentyment do niego jednak pozostał, choć u mnie ze zbiegiem lat smaki się zmieniły i nie lubię już tak słodkich wypieków, ale rodzinie smakuje , więc dla nich będę go co jakiś czas piekła.
CIASTO :
Mąkę i sodkę wymieszać, przesiać na stolnicę, dodać margarynę i posiekać do uzyskania kruszonki. Następnie wbić jajka, wsypać cukier i dodać miód. Wyrabiać do uzyskania gładkiego ciasta. Podzielić je na 2 równe części.
Blaszkę (moja 32x20) wykładamy papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzewamy do temp.180 stopni.
Jedną część ciasta rozwałkowujemy i wykładamy do przygotowanej formy. Pieczemy około 20-25 minut.
POLEWA ORZECHOWA :
- 250 g grubo posiekanych orzechów włoskich
- 150 g cukru
- 2 łyżki miodu
- 100 g margaryny
Blaszkę taką samą jak przy pierwszej części ciasta, również wykładamy papierem. Rozwałkowaną drugą cześć ciasta, wykładamy do formy, na wierzch wylewamy przestudzoną polewę orzechową i równo rozprowadzamy (uważać, aby za bardzo nie ostygła bo orzechy z cukrem mogą się wtedy za bardzo zlepić i ciężko będzie je rozsmarować). Piec w temp. 180 stopni przez około 20-25 minut.
BUDYŃ :
- 1/2 litra mleka
- 60 g cukru
- 2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej (około 90-100 g)
- 200 g masła
W blaszce położyć pierwsze upieczone ciasto miodowe, wylać na nie ciepły, ale nie gorący budyń i przykryć ciastem z polewą orzechową. Odstawić do zastygnięcia budyniu. Ciasto najlepsze jest na następny dzień, dlatego spokojnie można je upiec wcześniej.
Było mniam mniam :))
OdpowiedzUsuńpysznie wygląda
OdpowiedzUsuńbyło mniam mniam
OdpowiedzUsuńJeśli rozumiem to ciasto jest dzielone na dwie części to dlaczego na fotografii jedno jest jasne a drugie ciemne?
OdpowiedzUsuńTak surowe ciasto dzieli się na dwie części. Pierwszą się piecze od razu, a do drugiej robimy polewę orzechową. I stąd dwa różne kolory. Mam nadzieję, że dobrze wytłumaczyłam, bo w przepisie dokładnie jest to opisane. Pozdrawiam.
UsuńA ja robię trochę inaczej. Piekę dwa placki, same, przekładam masą budyniową, a na górny placek wylewam masę orzechową uprzednio zagotowaną w rondelku na gazie i odstawiam na dwa dni ciacho :)
OdpowiedzUsuńPrzepis jest świetny, ale mam problem z tą masą budyniową. Wcześniej robiłam masę innym sposobem- czyli do zimnego budyniu dodawałam masło i to miksowałam na krem, a tutaj pierwszy raz się spotkałam z tym , żeby masło zagotować razem z mlekiem. Zrobiłam tak, ale po zmiksowaniu budyniu, kiedy jeszcze był gorący , masa stała się rzadka i nawet po wystudzeniu nie chciała zgęstnieć- woda po prostu... Co zrobiłam nie tak ??
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia dlaczego zrobiła się woda. Mam ten przepis ładne kilka lat i jest to ulubione ciasto u nas w domu. Żadne święta nie mogą się bez niego obyć. Masa nie jest bardzo gęsta, ale nigdy nie wypływa z ciasta. Może wina mąki, można spróbować dodać łyżkę więcej. Pozdrawiam
UsuńChyba mam to samo "szczęście". Masa jest za rzadka i niestety raczej nie ma szans na to aby stężała. Nie wiem co robiłam źle :-(. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKurczę, aż specjalnie na weekend upiekę to ciasto i postaram się zważyć dokładnie ile mąki mi wchodzi, bo myślę że to ona tutaj odgrywa główną rolę. :-)
UsuńSprawdziłam ten budyń i napisałam już w nawiasie obok mąki, że mają być 2 czubate łyżki stołowe. Zważyłam tą mąkę i było jej 93 g. Budyń nie jest bardzo gęsty, ale nie rozpływa się, jest taki ciągnący. Jak wiadomo każda łyżka jest inna, jak i mąka ma inną wilgotność, mam nadzieję, że te dopisane dane pomogą przy kolejnym podejściu. Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńWczoraj zrobilam ciasto, ale jesli chodzi o krem, to te 90g maki nabieralas chyba chochla do zupy, a nie lyzka, bo u mnie 2 lyzki czubate mialy 45g, no ale zrobilam wedlug Twojej receptury i krem twardy jak kamien z tymi 90g maki;
OdpowiedzUsuńJednak nie nalezy wierzyc we wszystko co jest napisane w internacie.
Pozdrawiam
Jolanta
Nie chochlą tylko łyżką stołową. ciężko każdemu dogodzić, gdy w przepisie było 2 czubate łyżki to uwagi były że budyń (bo to nie krem) jest bardzo luźny, więc zważyłam co i jak i podałam, ale widać teraz też nie pasuje. Ja i moi znajomi robimy to ciasto od kilkunastu lat i jest super. I to jest przepis do którego wracamy w każde święta. Również pozdrawiam
Usuń