30 grudnia 2012

Sernik z rosą

Zawsze podobał mi się sernik złota rosa, ale bałam go się zrobić, gdyż jednym z powodów jest mój piecyk, który lubi płatać psikusy. Jednak w tegoroczne święta odważyłam się i nie żałowałam. Sernik wyszedł pyszny, smakował wszystkim i był najszybciej zjedzony ze wszystkich ciast na stole. Obawiałam się czy rosa mi wyjdzie, lecz widać nie było czego bo z godziny na godzinę kropek przybywało. Słyszałam, że im bardziej się zarumieni pianę tym rosa będzie ciemniejsza, ale trzeba uważać, by nie przesadzić z czasem i nie upiec bezy. Pewnie też by był wtedy smaczny, lecz nie dostał by kropek rosy. Ja piekę w piekarniku gazowym bez termoobiegu dlatego dla takich parametrów podaję przepis. Jeśli ktoś by był zainteresowany wariantem elektrycznym to zapraszam do źródła, Margarytka podaje tam co i jak.


CIASTO: 
  • 2 szklanki mąki tortowej

29 grudnia 2012

Karczek pieczony

Był boczek rolowany, więc musi być i karczek, bez którego również święta nie mogą się obejść. Aromat domowej wędliny unosi się wtedy na stole przez cały czas. Taki własny wyrób może długo leżeć i nic mu się nie dzieje w porównaniu do sklepowych wędlin. Jałowiec i czosnek sprawiają, że mięso jest smaczne i bardzo aromatyczne. Ale cóż tu dużo pisać, najlepiej spróbować i przekonać się samemu. Przygotowanie jest łatwe i w większości kto raz spróbuje, to rezygnuje z gotowych wyrobów i sam sobie piecze ten przysmak.




SKŁADNIK GŁÓWNY:
  • karczek ok 2 -2,2 kg
MARYNATA:
  • 3 małe główki czosnku
  • 30 ziaren jałowca
  • 5 liści laurowych
  • 10 g pieprzu ziarnistego
  • 2 ostre papryczki (mogą być suszone)
  • 2 duże cebule
  • 10 g majeranku suszonego
  • 10 g rozmarynu suszonego
  • 20 g soli peklowej
  • 50 g soli zwykłej
  • woda (tyle ile zmieści się w misce, by karczek był cały przykryty).
Karczek dokładnie myjemy i osuszamy. Przecinamy go delikatnie w kilku miejscach, tworząc rowki. Czosnek kroimy w plastry. Do każdego rowka wkładamy po jednym kawałku czosnku i po ziarenku jałowca.

Następnie karczek przekładamy do dużej miski, jeśli został nam jałowiec i czosnek to wrzucamy również do miski. Liśćmi laurowymi, pieprzem w ziarnach, papryczkami, majerankiem, rozmarynem, wszystką solą i cebulą pokrojoną w talarki przykrywamy mięso. Wszystko zalewamy zimną wodą, w takiej ilości, aby cały karczek był zakryty. Lekko mieszamy, żeby wszystkie składniki się połączyły z wodą.



Miskę przykrywamy pokrywką lub folią spożywczą i wkładamy do lodówki na około 3-4 dni, aby się zapeklowało.



Gdy mięso jest już wystarczająco zamarynowane, wyjmujemy z miski z przyprawami, wyjmujemy wszystkie ziarna jałowca i czosnek z rowków. Następnie wiążemy mięso sznurkiem do wędlin (można użyć też specjalnej siatki). Związany karczek wkładamy do rękawa do pieczenia i szczelnie zamykamy.



Układamy tak przygotowany karczek na brytfance i pieczemy w temperaturze 230 stopni, bez termoobiegu przez 120-130 minut. Na dziesięć minut przed końcem pieczenia przecinam folię, aby karczek troszkę się przypiekł. Wyjmujemy gorący z foli i wieszamy na haczyku np. nad zlewem, aby ostygł.



Rolada boczkowa pieczona

Rolada boczkowa obowiązkowo musi gościć u nas w każde święta. W końcu najlepsze są wędliny domowej produkcji, bez konserwantów i innych tym podobnych świństw. W Łodzi kupuję już gotowy zwinięty w folię boczek, ale można równie dobrze kupić kawałek ze skórą i samemu sobie przyszykować. Zapeklowane mięso po upieczeniu jest różowiutkie. Kiedyś przed związywaniem mięsa wkładałam je do takiej siatki na wędliny. Było przy tym dużo zachodu i nerw. Od pewnego czasu z tego zrezygnowałam i tylko związujemy sznurkiem i szczerze nie ma żadnej różnicy. Rolada jeśli jest dobrze zwinięta nie rozlatuje się. Jest jeden plus, że do zdjęcia jest tylko sznurek, a nie siatka, która była na całym boczku. Podczas pieczenia wytapia się tłuszcz, dzięki przyprawą jest on bardzo aromatyczny, aby się nie zmarnował zlewam go w pojemniczki i mrożę. Później wystarczy tylko podgrzać, zagęścić odrobiną mąki i sosik pieczeniowy do kartofelków gotowy. Zachęcam do zrobienia takiej rolady, bo cóż lepszego niż to co się samemu zrobiło.


SKŁADNIK GŁÓWNY:
  • brzuszek rolowany surowy około 1,8 kg

28 grudnia 2012

Kaczka nadziewana kaszą gryczaną niepaloną

Na tegoroczne święta postanowiłam upiec kaczkę. Ponieważ w domu nikt nie przepada za słodkimi daniami, wybrałam nadzienie z kaszy gryczanej niepalonej. Kasza ta jest delikatniejsza w smaku. Moja kaczka była prosto z podwórka. Zawsze jedliśmy kaczkę z czarniną, więc dla odróżnienia chcieliśmy spróbować pieczonej. Wyszła smaczna, tłuszcz się ładnie wytopił. Świeże pomarańcze, dobrze komponowały się smakowo z farszem. Córcia zajadała się całymi garściami, bo przecież 14 miesięczne dziecko nie umie jeszcze jeść kaszy widelcem. Polecam Wam też spróbować, nawet na zimno była pyszna.




SKŁADNIK GŁÓWNY:
  • kaczka np. francuska około 2,5 kg
Kaczkę 24-48 godzin wcześniej przed pieczeniem myjemy. Luzujemy ją z kości. Zostawiamy udka, skrzydełka i szyję.

MARYNATA:
  • 1 szklanka białego półsłodkiego wina
  • 2 łyżki octu winnego jabłkowego
  • 2 łyżki miodu 
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżeczki imbiru
  • 1 łyżeczka papryki słodkiej
  • 1/2 łyżeczki pieprzu czarnego grubo mielonego
  • 2 łyżeczki sosu sojowego
  • 1 mała cebula
Wino, ocet, sos sojowy i miód mieszamy w dużej misce ze sobą. Dodajemy imbir, paprykę i pieprz ponownie mieszamy. Cebulę kroimy w jak najdrobniejszą kosteczkę, czosnek przeciskamy przez praskę i wszystko dodajemy do miski z marynatą. Dokładnie mieszamy i odstawiamy na 30 minut. 
Po tym czasie wkładamy do miski kaczkę i smarujemy ją dokładnie od zewnątrz i w wewnątrz marynatą. Tak przygotowaną kaczkę zostawiamy w tej marynacie, przykrywamy szczelnie np. folią i odstawiamy w chłodnym miejscu (np. lodówka) na około 24-48 godzin. W między czasie co jakieś 3-4 godziny odwracamy ją na drugą stronę, aby mięso równo przechodziło aromatem marynaty.



FARSZ:
  • 1 i 1/2 szklanki kaszy gryczanej niepalonej
  • 3 szklanki bulionu
  • 300 g wątróbki z indyka
  • 2 duże cebule
  • 1 pęczek natki pietruszki
  • 2 jajka
  • 100 g masła
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • sól, pieprz
Bulion zagotowujemy w garnku. Kaszę prażymy na suchej patelni około 3 minut mieszając, następnie wrzucamy ją do garnka z wrzącym bulionem. Na średnim ogniu pod przykryciem gotujemy ją około 10 minut, tak aby się nie rozgotowała. Przesypujemy do miski i zostawiamy do całkowitego wystudzenia.
Cebule kroimy w grubą kostkę i podsmażamy na maśle. Kiedy cebula ma już złoty kolor, wyjmujemy ją łyżką cedzakową do kaszy, tłuszcz zostawiamy na patelni.
Z jajek oddzielić żółtka od białek. Żółtka i oliwę z oliwek dodać do farszu.
Natkę pietruszki drobno siekamy i również dodajemy do miski z kaszą.
Wątróbkę umytą i osuszoną papierowym ręcznikiem smażymy na patelni na której była cebula. Następnie ją studzimy i kroimy w kostkę. Dorzucamy do kaszy.


Wszystko starannie wymieszać i doprawić do smaku solą i pieprzem.
Białka ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę i dodać do farszu. Delikatnie łyżką wymieszać. 



Zamarynowaną kaczkę nadziać farszem, na końcu zeszyć ją dokładnie grubą nicią, najlepiej garmażeryjną.


DODATKI:
  • 2 pomarańcze
Głęboką blachę wysmarować olejem, w miejscu gdzie będzie leżała kaczka poukładać grube plastry pomarańcza, ułożyć na nich kaczkę szwem do góry, i na niej również ułożyć grube plastry pomarańcza.


Piec w piekarniku gazowym bez termoobiegu w 220 stopniach przez 90 minut, polewając ją co 10 minut wytopionym tłuszczem. Kaczka ma mieć złotą skórkę.


 UWAGA: Jeśli ktoś piecze w piekarniku elektrycznym z termoobiegiem to kaczkę należy piec pod przykryciem. Dopiero 10 minut przed końcem zdjąć pokrywkę i dopiec skórkę.


27 grudnia 2012

Rolada szpinakowa z łososiem

Roladę tą pierwszy raz jadłam w marcu u pani, która gotowała na chrzcinach moich dzieci. Pojechaliśmy z mężem, by dogadać co i jak i dała nam spróbować tą przystawkę. Zasmakowało nam i na Wielkanoc postanowiłam zrobić ją w domu, niestety znalazłam w internecie przepis w którym do ciasta dodawało się mąkę i efektem tego było gumowate ciasto. Wzięłam więc przepis sprawdzony od znajomej i tak już na każdej imprezie ta rolada jest stałym gościem na stole. Ma swoich zwolenników jak i przeciwników, bo jak wiadomo nie każdy lubi szpinak.


CIASTO SZPINAKOWE:
  • 1 opakowanie mrożonego szpinaku

Ciasto cynamonowe z kokosem

Święta , święta i po świętach. Szkoda, że już się skończyły, bo miło tak było posiedzieć całą rodziną razem. No ale cóż tak być musi, ale od niedzieli będzie kolejny wolny czas. Mam nadzieję, że wszyscy spędziliście miło święta, Mikołaj był hojny i mieliście mnóstwo smakowitości na stole. Mnie tu dawno nie było, bo miałam dużo pracy związanej ze świętami, a wieczorami byłam tak zmęczona, że już nie miałam siły siadać do komputera. Za to dziś na osłodę mam dla Was ciacho, które u nas zastąpiło piernik. Inspirację wzięłam z blogu "Gotowanie cieszy" z przepisu na Cynamonowiec. Zamieniłam mak na kokos, gdyż akurat w ostatnim sklepie w którym byłam w piątek wykupiono mak, a już nie chciało  mi się iść gdzie indziej, bo tak pomyślałam, że już mamy rogaliki z makiem więc można go zastąpić czymś innym. Oczywiście ode mnie ciasto musiało być nasączone. Wszystkim smakowało. 


CIASTO CYNAMONOWE:
  •  4 jajka

17 grudnia 2012

Rogaliki z makiem i orzechami

Inspirując się przepisem na ciasto do Rogali Marcińskich postanowiłam na Święta upiec podobne rogaliki, ale z innym nadzieniem. Dokładniej bez tej dużej ilości bakalii, gdyż od dziecka nie lubię w cieście rodzynek i innych tych podobnych dodatków. Rodzynki mogę jeść tylko suche takie prosto z torebki. Do moich rogalików dałam za to dużo migdałów i orzechy, smak wzmocniłam aromatem pomarańczowym. Śmietany włożyłam dużo bo farsz nie może być za suchy, ale nie może też pływać. Rogaliki wyszły pyszne. Drożdżowe ciasto, dużo nadzienia i zastygnięta czekolada, cóż chcieć więcej. 


Jeśli ktoś zna przepis na ciasto z Rogali Marcińskich to się zorientuje, że ciasto jest odwrotnie ułożone do składania, ale na mojej stolnicy tak było wygodnie, ale nie ma to żadnego znaczenia.
Rogaliki można mrozić, ja tak właśnie zrobiłam. Wyjmę w Święta i będą jak świeże.
 


CIASTO:
  • 30 g świeżych drożdży
  • 1 szklanka ciepłego mleka
  • 1 jajko
  • pół łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 3 i 1/2 szklanki mąki pszennej
  • 3 łyżki cukru
  • szczypta soli
  • 200 g miękkiego masła
  • 50 g rozpuszczonego masła
Rozczyn: Drożdże rozcieramy z łyżką cukru, gdy się cukier z drożdżami rozpuści dodajemy 1/2 szklanki ciepłego (ale nie gorącego) mleka. Mieszamy i odstawiamy na jakieś 20 minut, aż drożdże zaczną ładnie pracować.

Mąkę przesiać na stolnicę lub do dużej miski, dodać sól, resztę cukru i 50 g rozpuszczonego masła. Delikatnie wymieszać składniki.
Do rozczynu dodać jajko i ekstrakt z wanilii, wymiesza (u mnie wyglądało jakby się zważyło, ale nie zwracałam na to uwagi).
Do mąki dodać resztę ciepłego mleka i przygotowane drożdże z jajkiem. Wyrobić gładkie ciasto. Ciasto włożyć do miski , przykryć folią i wstawić do lodówki na około godzinę, aż ciasto podwoi swą objętość.
Schłodzone i wyrośnięte ciasto rozwałkować na lekko wysypanej mąką stolnicy na prostokąt około 40x25 cm. Miękkie masło rozsmarować na całym cieście. Teraz składamy ciasto: układamy je poziomo do siebie, dłuższy bok ma być podstawą, a krótsze bokami. Prostokąt wzrokowo dzielimy sobie na trzy części i składamy od lewej strony tak jak kopertę, czyli lewa część do środka, a na nią prawa. Lekko dociskamy i obracamy o 180 stopni. Rozwałkowujemy na mniej więcej taki sam prostokąt jak wcześniej i składamy ponownie tak jak to robiliśmy przed momentem w kopertę.


Ciasto przekładamy na deseczkę lekko poprószoną mąką i przykrywamy ściereczką, wkładamy do lodówki na około 45-60 minut.
Schłodzone ciasto ponownie rozwałkowujemy na prostokąt około 40x25 cm, składamy w kopertę, obracamy o 90 stopni, znów rozwałkowujemy, składamy, układamy na deseczce i chłodzimy kolejne 45-60 minut. Etap wałkowania, składania i chłodzenia powtarzamy jeszcze 2 razy.


Po ostatnim etapie wałkowania i składania ciasto ściśle owijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na minimum 12 godzin, najlepiej całą noc (u mnie siedziało w lodówce około 20 godzin, i nic mu się nie stało).

Przed nadziewaniem rogalików ciasto należy wyjąć z lodówki pół godziny wcześniej, aby się ogrzało.


NADZIENIE :
  • 280 g maku niebieskiego
  • 200 g orzechów włoskich obranych z łupin
  • 200 g migdałów obranych
  • 100 g masy marcepanowej
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 5-6 łyżek śmietany 18%
  • pół łyżeczki aromatu pomarańczowego
  • 4 podłużne biszkopty
Mak, orzechy i migdały wsypać każde osobno do miseczek. Zalać je gorącą wodą i  zostawić do sparzenia na minimum 60 minut. Odsączyć dokładnie na sitku. Mak z orzechami i migdałami zmielić razem przez maszynkę z drobnym sitkiem. Czynność powtórzyć jeszcze 2-krotnie.
Masę marcepanową rozetrzeć z cukrem pudrem, następnie zmiksować ze zmielonym makiem, orzechami i migdałami. Dodać aromat pomarańczowy i śmietanę (masa ma być dosyć gęsta). Na koniec biszkopty włożyć do torebeczki i rozwałkować wałkiem na okruszki, dodać do masy i wymieszać.

Ocieplone ciasto dzielimy na 2 części. 


Jedną część rozwałkowujemy w kształt koła o grubości około 1/2 cm. Koło dzielimy na 4 części, i każdą część jeszcze na 3 trójkąciki, czyli z jednej części ciasta ma powstać 12 rogalików. 


Na każdym trójkącie po środku kładziemy grubo farszu zostawiając wolną obramówkę. 


Zwijamy rogaliki i układamy na blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia. 

 
Między rogalikami zostawiać odstępy. 


Przykryć blaszki ściereczką i ostawić na około 90 minut, aby się napuszyły. Z drugą częścią ciasta postąpić tak samo jak z pierwszą.


DO SMAROWANIA:
  • 1 jajko
  • 1 łyżka mleka
 Napuszone rogaliki smarować po wierzchu jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka. Piekarnik nagrzać do 180 stopni i piec rogaliki na złoty kolor około 25-30 minut.

 
DEKORACJA :
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • 3 łyżki mleka
  • garść rozdrobnionych orzechów włoskich
Czekolady z mlekiem rozpuścić w kąpieli wodnej tzn. w małym garnku gotujemy wodę na wolnym ogniu, na wodę stawiamy szklaną miseczkę do której wrzucamy czekoladę, gdy się czekolada prawie rozpuści dolewamy mleko,  mieszamy aż dokładnie wszystko się połączy na gładką polewę.

Upieczone rogaliki wykładamy na kratkę, gorące polewamy po wierzchu czekoladą i posypujemy orzechami. Zostawiamy do ostygnięcia rogalików i zastygnięcia czekolady.



15 grudnia 2012

Tarta z rucolą na cieście francuskim

Tarty ciąg dalszy. Ta jest opcją dla osób leniwych, którym nie chce się gnieść ciasta, wystarczy gotowe francuskie. Przyprawiona dosyć pikantnie smakuje rewelacyjnie. Łatwa w wykonaniu i smaczna w wyglądzie. Znika w mgnieniu oka. Zrobiłam ją już wcześniej, tylko przepis musiał odleżeć, aż znalazłam czas go napisać. Chrupiące ciasto i wilgotne nadzienie sprawiają, że sięga się po następny kawałek. Rucola z pomidorem komponuje się rewelacyjnie. Patrząc na fotkę, aż bym zjadła ją teraz ponownie. Zapraszam może ktoś się skusi i upiecze.



SKŁADNIKI :
  • 1 ciasto francuskie
  • 50 g sera żółtego
  • 2 duże garście rucoli
  • 2 łyżki masła
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 cebula 
  • 100 g boczku chudego 
  • 1 pomidor
  • 1 jajko
  • 3/4 szklanki śmietany
  • sól, pieprz kolorowy
Rucolę wypłukać i zostawić na sitku do odsączenia.
Na patelni rozpuścić masło. Boczek pokroić w cienkie plasterki i przesmażyć na rozgrzanym tłuszczu. Następnie wrzucić cebulę pokrojoną w piórka i smażyć do zrumienienia. Na końcu włożyć pokrojony drobno czosnek i dosłownie smażyć 1/2 minuty, aby czosnek się nie przypalił. 


 Zdjąć z ognia i wrzucić odsączoną rucolę. Wszystko wymieszać.


Śmietanę i jajko razem wymieszać i doprawić do smaku solą i pieprzem kolorowym.
Formę do tarty wysmarować margaryną. 
Z płata ciasta francuskiego wykroić koło średnicy formy i wyłożyć na spód. Lekko docisnąć widelcem. Z reszty ciasta ciąć paski ciut szersze niż boki formy. Następnie oblepić boki. Wszystkie łączenia delikatnie podociskać widelcem. Wystające ciasto z formy zwinąć w rulonik aby powstała obrączka. Na ciasto wyłożyć papier do pieczenia i wysypać np groch, aby obciążyć spód. 


Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 10 minut. Po tym czasie usunąć papier z obciążeniem i wyłożyć farsz, na farsz pokrojone w plastry pomidory, a następnie zalać masą śmietanowo-jajeczną i posypać startym na dużych oczkach żółtym serem. 


Piec około 25 minut do ścięcia się masy i zarumienienia boków ciasta. (ja 5 minut przed końcem rozkręcam piecyk na maksymalną temperaturę, aby ładniej się zarumieniło).


Sałatka z roszponką i nutą pomarańczy

Dziś taka propozycja zdrowej sałatki. Smak głównie pochodzi od pomarańcza. Jest to bardzo delikatna wersja bez soli i innych przypraw. Mężowi przypadła do gustu, inni się podzielili w ocenie. Chcieliby, aby była polana jakimś sosem, ale z całą świadomością sos odrzuciłam, gdyż chciałam zjeść coś zdrowego i małokalorycznego. Wiadomo, że majonez już by wiele zmienił. Pomarańcze akurat trafiliśmy słodkie, bo jeśli są kwaskowe, wtedy sok z cytryny można pominąć.


SKŁADNIKI :
  • duża garść roszponki
  • 100 g łososia wędzonego
  • 1/2 długiego ogórka zielonego
  • 1 pomarańcz
  • 2 kromki chleba
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 2 łyżki oliwy
  • sól, papryka słodka, papryka ostra
Roszponkę wypłukać i zostawić na sitku do odsączenia.
Chleb pokroić w kostkę, polać oliwą i posypać solą, papryką słodką i papryką ostrą. Odstawić, aby przyprawy przeszły do chleba.
Na dwóch talerzach rozkładać po równo składniki: najpierw roszponkę,na nią pokrojonego w plasterki łososia, następnie ogórka obranego i pokrojonego w półplasterki. Na wierzch pokłaść kawałeczki pomarańcza obranego z błonek. Wszystko skropić sokiem z cytryny.


Na patelni usmażyć grzanki na złoty kolor i ciepłe wysypać na talerze.


14 grudnia 2012

Risotto z owocami morza

Risotto tak nam zasmakowało, że postanowiłam je zrobić ponownie zwłaszcza, że zostało po poprzednim pół paczki ryżu. I tak przyszła mi ochota na owoce morza, a akurat miałam w zamrażalniku. Dla walorów smakowych i wizualnych dodałam kolorowe papryki, gdyż jak to się mówi najpierw je się oczami. Potrawa wyszła smaczna, oczywiście pod warunkiem, że się lubi krewetki, małże i te inne smakowitości. My staramy się wszystko próbować, choć ślimaczki na nas nie zrobiły piorunującego wrażenia. Mąż od dłuższego czasu wspomina, że spróbował by ośmiornicę , ale jeszcze nigdzie na nią nie trafiliśmy,  za to w Lidlu udało mi się kupić całe krewetki, więc teraz tylko muszę pomyśleć jak je zjemy, a na razie zapraszam na risotto.



SKŁADNIKI :
  • 250 g ryżu do risotto (u mnie ARBORIO firmy Podravka)
  • 1 średnia cebula
  • 4 ząbki czosnku
  • 1/4 papryki zielonej
  • 1/4 papryki czerwonej
  • 1/4 papryki żółtej
  • 500 - 600 g mieszanki owoców morza (u mnie mrożona)
  • duża garść natki pietruszki
  • około 1 litra bulionu warzywnego
  • 1 szklanka białego wina (u mnie półsłodkie)
  • 8 łyżek masła
  • sól, pieprz
Na patelni roztopić 4 łyżki masła, wrzucić świeże lub rozmrożone i odsączone owoce morza i smażyć około 5 minut na średnim ogniu. Wyłożyć łyżką cedzakową na miseczkę i odstawić na bok, sos wytrącony zostawiamy na patelni.

Do sosu od smażenia owoców morza dokładamy 4 łyżki masła i wrzucamy pokrojoną w grubą kostkę cebulę Smażyć ciągle mieszając, gdy cebula zacznie się rumienić wrzucić surowy ryż i pokrojony w cieniutkie plasterki czosnek i mieszając smażyć na średnim ogniu około 3 minut, uważając aby cebula, czosnek i ryż się nie przypaliły. Następnie zalać to winem i na średnim palniku często mieszając podgrzewać, do momentu gdy ryż wchłonie płyn. Teraz będzie etap się powtarzał tzn. gdy wino jest prawie całkiem wchłonięte wlewamy wazówkę bulionu, często ale delikatnie mieszamy do ponownego wchłonięcia płynu, i znów wazówkę bulionu wlewamy i mieszamy i tak czynność powtarzamy, aż ryż będzie al dente.

Do tak przygotowanego ryżu  wrzucamy usmażone wcześniej owoce morza i papryki pokrojone w paseczki. Wciąż podlewając łyżką bulion, tak by ryż nie stał się suchy podgrzewać oczywiście mieszając do uzyskania miękkiego ryżu. Wrzucić posiekaną natkę pietruszki i wymieszać. Doprawić solą i pieprzem według uznania. Risotto powinno mieć kremową konsystencję i być wilgotne, więc bulionu nie żałowałam.


Dla ładnego wyglądu na talerzu można jeszcze po wierzchu posypać posiekaną natką.



  

13 grudnia 2012

Pampuchy czyli kluski na parze

 U mnie w domu mówiło się Pampuchy lub kluski na parze, ale szczerze bardzo spodobała mi się nazwa podana przez osobę od której pochodzi ten przepis a mianowicie kluchy na łachu. W dzieciństwie mama kupowała Pampuchy i parowała je na garnku z wodą, na którego zawiązywała gazę. I dlatego w nazwie łach. My zawsze jedliśmy z kwaśną śmietaną rozmieszaną z cukrem. Ja specjalnie dla dzieciaków zrobiłam sok z owoców, które znalazłam w zamrażarce. Córci bardzo smakowało, chodziła umorusana na fioletowo. Przepis pochodzi z tej strony od Margarytki. Jak dla mnie wykonanie tych klusek jest łatwe, nie sprawiają żadnych problemów. W smaku o niebo lepsze niż sklepowe. Podchwyciłam sposób Margarytki i parowałam je w parowarze. Na pewno zostanę już przy tej opcji, bo pampuchy ładnie odchodziły od plastikowej siatki, a na gazie zawsze nam się przylepiały. Myślę, że należy iść z technologią do przodu i ułatwiać sobie życie.

  • 300 g mąki pszennej
  • 15 g świeżych drożdży
  • 100 ml ciepłego mleka
  • 2 łyżki ciepłego mleka
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 2 łyżki roztopionego masła
  • 1 duże jajko
Robimy rozczyn. W kubku rozcieramy drożdże z cukrem, aż będą płynne i cukier się rozpuści, dolewamy 2 łyżki ciepłego (ale nie gorącego) mleka, mieszamy. Odstawiamy w ciepłe miejsce na około 15 minut, aż drożdże zaczną pracować.
Do miski lub na stolnicę przesiać mąkę, dodać do niej sól, jajko, 100 ml ciepłego (ale nie gorącego) mleka i wyrośnięty rozczyn. Wyrobić gładkie, jednolite ciasto. W momencie kiedy ciasto odchodzi już od ręki wlewamy roztopione masło i wyrabiamy do momentu, aż przestanie się błyszczeć. Miskę z ciastem przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 40-50 minut, aż podwoi swoją objętość.


Wyrośnięte ciasto formujemy w rulon i dzielimy na 7-8 równych części (mi wyszło 7).


Każdą część formujemy w kształt bułki i układamy na stolnicy podsypanej mąką, zlepieniem do stolnicy. Przykryć ściereczka i zostawić do napuszenia na około 20-30 minut.


Po tym czasie:
SPOSÓB I : w garnku z wodą i naciągniętą pieluchą tetrową lub gazą zagotować wodę, układać po kilka klusek, zachowując odstęp, gdyż jeszcze z połowę urosną. Przykryć dużą miską i parować około 15 minut.
SPOSÓB II : do parowaru nalać wodę, plastikową siateczkę na której będziemy układać pampuchy nasmarować oliwą i układać po kilka klusek, zachowując odstęp, gdyż jeszcze z połowę urosną, przykryć.  Parować około 15 minut.


Pampuchy podajemy np. z gulaszem, sosem grzybowym, sosem owocowym, rozgniecionymi świeżymi owocami lub po prostu ze śmietaną z cukrem.


Na zdjęciu pampuchy polane, sokiem z mrożonych jagód i truskawek z cukrem. 


12 grudnia 2012

Królewiec

Jak już wspomniałam wcześniej pomęczę Was jeszcze ciastami upieczonymi w ciągu roku, a że zbliżają się święta to kolejnym wspomnieniem jest ten Królewiec. Przepis z mojego starego zeszytu. Jak dla mnie ciasto idealne, miękkie, kruche i odpowiednio słodkie. Na chrzcinach moich dzieci jadłam inną wersję upieczoną przez kucharkę i żałuję, że nie wzięłam przepisu bo obie są pyszne. Nic straconego może jeszcze będę miała okazję, albo przypadkiem trafię na nią w internecie. A na dzień dzisiejszy zostawiam Wam ten przepis, warto się skusić zwłaszcza, że ciasto łatwo się robi. Moje zdjęcie niestety słabej jakości, jak będę miała nowe to wymienię.



CIASTO KRUCHE :
  • 300 g mąki
  • 1/2 szklanki cukru
  • 2 łyżki płynnego miodu
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka sodki
  • 150 g margaryny
Mąkę wymieszać z sodką i przesiać na stolnicę, posiekać z margaryną, dodać resztę składników i szybko zagnieść zwarte ciasto. Podzielić ciasto na 2 równe części, rozwałkować na wielkość dużej blachy (u mnie 25 x 40 cm) i upiec osobno w temperaturze 180 stopni przez około 20 minut.


BISZKOPT :
  • 5 łyżek mąki pszennej
  • 5 jajek
  • 5 łyżek cukru
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia   
Oddzielić białka od żółtek. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę i ubijając dalej dodawać po łyżce cukru i po jednym żółtku. Do masy wsypać przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i delikatnie wymieszać, aby nie utracić puszystości. Upiec biszkopt w tej samej formie co ciasto kruche, wyłożonej papierem do pieczenia, wysmarowanym margaryną  i wysypanym tartą bułką spodem w temperaturze 180 stopni do tzw. suchego patyczka.


MASA BUDYNIOWA :
  •  250 g margaryny
  • 2 szklanki mleka
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 16 g cukru waniliowego
1 i 1/2 szklanki mleka zagotować z margaryną, cukrem i cukrem waniliowym. Do pozostałego mleka wsypać mąki i dobrze rozmieszać. Do gotującego się mleka wlać mleko z mąkami i energicznie mieszając ugotować budyń.


POLEWA :
  • 50 g margaryny
  • 50 g kakao
  • 3 łyżki cukru
  • 2 łyżki mleka
Margarynę, mleko, kakao i cukier zagotować do uzyskania jednolitej konsystencji.

W formie w której piekliśmy ciasta kładziemy jeden kruchy spód , na niego wyłożyć 1/2 ciepłej masy budyniowej, przykryć biszkoptem, wyłożyć pozostałą ciepłą masę budyniową i przykryć drugim kruchym ciastem. Po wierzchu polać przestudzoną polewą. Odstawić do zastygnięcia polewy.


 

Cannelloni z mięsem mielonym pod beszamelem

Dawno u nas nie było, Cannelloni, więc wczoraj przyszedł na nie czas. Uwielbiamy połączenie tego makaronu z mięsem mielonym w pomidorach i delikatnym sosem beszamelowym. Przepis na sos beszamelowy znajdziecie w poprzednim wpisie. My lubimy jego łagodne doprawienie, gdyż mięso jest na pikantnie. Dodałam ziół dalmatyńskich, gdyż odkąd ich spróbowałam na bok odeszły prowansalskie, ale jeśli Wy ich nie macie, możecie spokojnie zastąpić inną mieszanką np. bazylii, oregano, tymianku. Dodałam jeszcze kardamon tzn nasionka z jednej takiej uschniętej torebeczki nasiennej.  Wczoraj popełniłam duży błąd gdyż rurki makaronu ułożyłam na sobie i w czasie pieczenia się skleiły, że ciężko było je wyjąć na talerz. W związku z tym polecam układać je w dużym naczyniu do zapiekania jedna koło drugiej.

  • 500 g mięsa mielonego z szynki lub łopatki
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1/4 czerwonej papryki
  • 1/4 żółtej papryki
  • 1/4 zielonej papryki
  • 1 duża cebula
  • 1 szklanka przetartych pomidorów
  • około 14 rurek cannelloni
  • 50 g żółtego sera
  • 1 łyżeczka ziół dalmatyńskich
  • nasiona z jednego kardamonu
  • sól, pieprz, papryka słodka, papryka ostra
Na głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę, następnie wrzucamy na nią pokrojoną w dużą kostkę cebulę. Gdy już cebula będzie szklista, dorzucamy mięso mielone i podsmażamy, do momentu gdy nie będzie surowe. W między czasie kroimy wszystkie papryki w kostkę i gdy mięso jest gotowe dokładamy je do niego. Wszystko razem mieszamy, wrzucamy nasionka kardamonu i zioła dalmatyńskie. Zalewamy przetartymi pomidorami (może być przecier własnej roboty na zimę). Dusimy do zredukowania się powstałego sosu pomidorowego. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i paprykami. Ser kroimy w malutką kosteczkę i gdy sos jest prawie całkowicie zredukowany dorzucamy go do mięsa. Odstawiamy do przestygnięcia.
Następnie do każdej rurki wkładamy malutką łyżeczką przestudzony farsz (ja stawiam sobie na desce do krojenia pionowo rurkę cannelloni i wtedy od góry wkładam farsz).
Płaskie naczynie do zapiekania smarujemy masłem i układamy przygotowane Cannelloni (ważne, aby kłaść jedną warstwę tzn nie układać jednych na drugich, ja tak zrobiłam i miałam problem z wyjęciem po upieczeniu).


Przygotowujemy sos beszamelowy. Przepis znajdziecie tutaj.
Makaron Cannelloni zalewamy beszamelem tak by całe rurki były zakryte, gdyż inaczej nie upieką się.
Piekarnik nagrzewamy do 200-205 stopni, naczynie do zapiekania przykrywamy folią aluminiową i pieczemy przez 30-35 minut.




Sos Beszamelowy

Na początek trochę z encyklopedii: Sos beszamelowy – wymyślił go francuski urzędnik na dworze Ludwika XIV, Louis de Béchameil, markiz de Nointel. Jest to zasmażka z mąki na maśle, rozprowadzona mlekiem. Głównymi składnikami są mleko, mąka i masło, przyprawia się go solą, pieprzem, świeżo startą gałką muszkatołową i sokiem z cytryny.
My ten sos używamy do większości zapiekanek, lasagne, cannelloni a także do sezonowych warzyw takich jak kalafior, brokuł czy fasolka szparagowa.
W przygotowaniu jest dosyć kapryśny, gdyż przy złym wymieszaniu utworzą się kluchy. W czasie stygnięcia jeszcze gęstnieje jego konsystencja. Dodaje on ostrym potrawą, ciekawego posmaku tworząc kontrast między ostrością a jego słodyczą. Oczywiście wg uznania można go doprawić pikantnie, ale u nas się przyjęła łagodna forma.
Zapraszam na przygotowanie krok po kroku.


SKŁADNIKI :
  • 2 łyżki masła