Jajeczka te mogą być zarówno przystawką jak i śniadaniem. Jest to podobno stary tradycyjny przepis. Ja akurat zaczerpnęłam go z Kuchni+ z programu "Babeczki wielkanocne". Jak na pierwszy raz przygotowanie tej potrawy było pracochłonne, ale myślę że trzeba dojść do wprawy głównie z krojeniem i wyjmowaniem jajek, bo reszta idzie sprawnie. Na śniadanie jedliśmy je na ciepło, dały się smarować na chlebie jak pasta. Te co zostały i ostygły, zjedliśmy bez odgrzewania i powiem Wam, że takie lepiej mi smakowały, ale jak wiadomo każdy ma swój smak i gust. Skorupki kruszą się, ale niestety taka ich natura. Ja po prostu te drobniutko połamane części poodrywałam, co by z farszem się nie połączyły. Jajka godne uwagi, spróbujcie.
SKŁADNIKI :
- 10 jajek
- natka pietruszki
- mała cebula
- 1 łyżka miękkiego masła
- sól, pieprz
- bułka tarta
- tłuszcz do smażenia
Skorupki troszkę się pokruszą, ale to raczej nieuniknione. Do miseczki wyjmujemy łyżeczką całe jajko uważając, aby zbytnio nie popsuć skorupek i nie nawkładać sobie ich cząstek do miski.
Jajka kroimy na drobniutkie kawałki, cebulkę również kroimy w kosteczkę, na końcu posiekać umytą osuszoną natkę.
Dodajemy masło. Wszytko dokładnie mieszamy, aż masa ładnie się połączy. Na końcu doprawić solą i pieprzem do smaku.
Do każdej skorupki nakładamy farsz z lekką górką, następnie każde jajko obsypujemy bułką tartą.
Na patelni rozgrzewamy około łyżki tłuszczu (może być masło, margaryna, oliwa z oliwek) i układamy jajka farszem do patelni.
Smażymy na złoty kolor około 3 minut. Odsączyć jajka z nadmiaru tłuszczu na ręczniku papierowym. Podawać na ciepło lub na zimno. Nam lepiej smakowały na zimno.